Otworzyła oczy. Światło ją poraziło. Czuła
niesamowite pragnienie. Nie mogła wykonać najmniejszego ruchu. Wszystko ją
bolało. Minęło kilka minut nim zorientowała się, gdzie się znajduje. Zamrugała
kil kartonie oczami, aby przyzwyczaić wzrok. Gdy wróciła mniej więcej do siebie
zdała sobie sprawę, że coś ciąży na jej
prawej ręce. Z trudem obróciła głowę w tym kierunku. Zobaczyła bujną, ciemną
czuprynę delikatnie przyprószoną siwizną. Rozczuliło ją to. Nie chciała go
budzić. Spał tak słodko wtulony w jej dłoń. Poruszyła się nieznacznie. Pech
chciał, że wyczuł to i powoli otworzył oczy. Spojrzał na nią zaspany.
Ewidentnie był bardzo zmęczony.
-Patrzysz na mnie,
jakbyś ducha zobaczył.- odezwała się zachrypnięta.
-Lenka, Lenka, Lenka.-
pokręcił głową i roześmiał się.- Poczekaj tutaj lepiej. Pójdę po lekarza.
-No nie mam zamiaru
się stąd ruszać.- odparowała z uśmiechem.
Nachylił się nad nią i musnął jej
spierzchnięte wargi. Wszedł z sali w poszukiwaniu lekarza. Patrzała na niego
strasznie rozbawiona. Ten człowiek to wariat.
Stała teraz w
łazience przed lustrem. Wspominała zdarzenia mające miejsce przed paroma
tygodniami. Kręciło jej się wyjątkowo mocno w głowie. Nie wyglądała też
najlepiej. Przekrwione, podkrążone oczy. Wychudła twarz. Nic dziwnego skoro nie
spała i niedojadała. Nie chcąc bardziej się dołować wyjrzała do pokoju.
Spojrzała w stronę łóżka. Czyżu spał jak zabity. Wyglądał jak mały rozczochrany
łobuziak. Zwrócił się do kuchni. Zrobiła dla niego kilka kanapek i zaparzyła
kawę. Odstawiła wszystko na stolik obok łóżka. Ucałowała go w policzek i wyszła
po cichu z domu. Miała dziś wrócić do pracy. Była ciekawa, jak na jej widok
zareaguje reszta ekipy, dlatego wolała pojawić się w biurze przed wszystkimi.
Warszawa o świcie
była praktycznie pusta. Końcówka sierpnia. Wysoka temperatura. Gorące promienie
słońca. Zapowiadały ciepłą jesień. Mknęła ulicami aż do centrum. Zatrzymując
się dopiero przed Wydziałem Techniki
Operacyjnej. Pogrążona w myślach udała się do biura. Przestępując próg ich
pokoju czuła się jak ryba w wodzie. Usiadła za biurkiem. Była sama. Rozsiadła
się wygodniej. Układała sobie w głowie, co powinna powiedzieć swoim
współpracownikom tak, aby nie dowiedzieli się za dużo, a ona miała czyste
sumienie. Nie chciała ich okłamywać, zwłaszcza Andrzeja. Wystarczyło, że zbyła
go z tłumaczeniem aż do teraz, a w wydziale udało jej się zatuszować pewne
fakty.
-Ooo. Kogóż to moje oczy widzą?- usłyszała za sobą znajomy
głos.
-Pan pułkownik już w biurze? -zapytała.
-Ktoś musiał pilnować tego całego burdelu, podczas gdy pani
nadkomisarz wylegiwała się na urlopie.
-Oboje wiemy, że to…- spojrzała na niego złowrogo, gdy
przerwał jej w pół słowa.
-Tak, tak moje dziecko. Zasłużony urlop, ale teraz praca na
pełnych obrotach.- stwierdził z cynicznym uśmieszkiem Kania.- Na początek misja
specjalna.
-To znaczy? Jakaś sprawa?- zaciekawiła się.
-Za godzinę przyjdzie tutaj nowy członek Waszego zespołu w
miejsce Kamińskiego. Trzeba go wdrożyć i oprowadzić.
-I ja mam się tym zająć?- zapytała nie kryjąc zdziwienia.
-Jesteś tak ambitną szefową, że tylko Tobie mogłem powierzyć
te arcytrudne zadanie.- rzucił na odchodne przechodząc przez drzwi prowadzące
na schody.
Korcz
odprowadziła go tylko ponurym, chłodnym spojrzeniem. Działał na nią wyjątkowo
irytująco, ale musiała przyznać, że trochę to polubiła. Wzięła się za
uporządkowanie biurka. Wyglądało jak po przejściu fali tsunami. Zastanawiała
się, kto czegoś w nim szukał, ale sądząc po braku jej notesu musiał to być
Czyżu. Poprosiła go, żeby przywiózł go jej do domu. Nie spodziewała się jednak,
że na stwierdzenie „Poszukaj na biurku.”
Andrzej przetrząśnie je całkowicie. Kilkanaście minut później stała przy
ekspresie. Parzyła właśnie kawę. Za chwilę miał się zjawić NOWY, a właściwie
NOWA- Aleksandra Braniewska. Nie lubiła tego określenia- NOWY. Zawsze bierze
się takich ludzi za niedojdy i fajtłapy.
W biurze panował już ruch. Sporo mundurowych przewijało się na korytarzu. Wyciągnęła kubek z gorącym napojem. Już chciała się napić, ale zamiast smaku kawy poczuła ciepło na skórze i nim się zorientowała poleciała na ziemię przygnieciona czyimś ciężarem. Tuż obok jej głowy na ziemię huknął ekspres, a po drugiej rozbił się kubek. Patrzała zdezorientowana, zszokowana na obie rzeczy. Gdy minął pierwszy szok spojrzała na sprawcę owego zamieszania leżącego na niej. Pokręciła przecząco głową.
W biurze panował już ruch. Sporo mundurowych przewijało się na korytarzu. Wyciągnęła kubek z gorącym napojem. Już chciała się napić, ale zamiast smaku kawy poczuła ciepło na skórze i nim się zorientowała poleciała na ziemię przygnieciona czyimś ciężarem. Tuż obok jej głowy na ziemię huknął ekspres, a po drugiej rozbił się kubek. Patrzała zdezorientowana, zszokowana na obie rzeczy. Gdy minął pierwszy szok spojrzała na sprawcę owego zamieszania leżącego na niej. Pokręciła przecząco głową.
-Kurwa!- przeklęła na głos.
Lepszego
początku dnia i pierwszego dnia w pracy po przerwie nie mogła sobie wyobrazić.
"Kurwa!"
OdpowiedzUsuńHahha. Czekam na nastepne czesci :D
Czekam na kolejną część z utęsknieniem haha
OdpowiedzUsuńCudowne!!! <3
OdpowiedzUsuń♥♥♥ kocham tak baardzo :*
OdpowiedzUsuńAgnes, Ty wiesz, że ja uwielbiam Twoje opowiadania ! Czekam ! <3
OdpowiedzUsuńsuper czekam na dalsze cześci
OdpowiedzUsuńświetnie piszesz czekam na kolejne części :)
OdpowiedzUsuń